Moje pierwsze tegoroczne spotkanie z porobnicą czerwcową było dla nas obu bardzo niefortunne i w tej chwili jeszcze nie mogę do końca ocenić jego skutków. A było to tak.
3 marca obserwowałam przez jakiś czas Porobnicowo, sprawdzałam, czy ktoś nie rozkopał oznaczonych gniazd. Wszystko było w porządku. Usiadłam na schodach i machinalnie wyrwałam z korzeniami jakiś spory zaschnięty oset, który zasłaniał mi widok. Razem z grudkami ziemi wypadł na powierzchnię owad - mały, skulony samiec porobnicy. Samiec "wyplewiony" 3 marca 2019 |
Kolejnego samca porobnicy zobaczyłam, przynajmniej częściowo, 29 marca, pisałam o tym tutaj. Sądzę, że również to pojawienie się było wypadkiem, niezamierzonym i przedwczesnym wyjściem na zbyt zimny dla porobnicy czerwcowej świat. Latały już wtedy pszczolinki, koczownice i mnóstwo brzęczek. Może to pszczolinki, a może brzęczki otworzyły porobnicy drogę do wyjścia. Samiec ten nie przeżył, znalazłam go później martwego.
Samiec porobnicy wyglądający na świat 29 marca 2019 roku. |
Pod koniec kwietnia zaczęłam wypatrywać porobnicy czerwcowej. Pogoda w kratkę: raz upał, raz ziąb i ten przenikliwy wiatr. Jednak wczoraj, 2 maja 2019 roku, w Porobnicowie zauważyłam kilka latających porobnic.
Pomyślałam, że może uda mi się zaobserwować moment, kiedy samce opuszczają gniazdo. Na czubkach palców zaczęłam przemierzać Porobnicowo. I baardzo się ucieszyłam, widząc widok jak na zdjęciu poniżej - oto i on, pomyślałam, samiec opuszczający norkę. Niestety,wkrótce zorientowałam się, że uwieczniłam na zdjęciu samca, któremu wyjść się nie udało. Utknął, częściowo wysunięty z otworu, i tak pozostał. Nie wiem, dlaczego taki los go spotkał. Może nie zdążył przed zimną nocą, a może deszcz go zaskoczył? Wydłubałam go i teraz Kudłacze mają świeże jedzonko.
Na szczęście to już koniec złych wieści. Wiał porywisty wiatr, ale było sporo słonecznych chwil. Porobnice wykorzystywały je, żeby przysiąść i pogrzać się w słońcu. Wykorzystałam te chwile i ja.
Samiec Anthophora aestivalis z 2 maja 2019 |
Kilka znalazłam w centymetrowej średnicy otworach nawierconych w drewnie - owady były schowane bardzo głęboko, więc foty wyszły takie sobie.
Ciekawe, kiedy pojawią się samiczki. One mają większe wymagania: dużo ciepła i słońca.
Spotkałam tego dnia w Porobnicowie także dużego biegacza, drapieżnego chrząszcza. Poluje czy rozgląda się za padliną?
Zajrzałam przy okazji do domu miesierki niedopaski Megachile versicolor, która późnym latem ubiegłego roku założyła gniazdo w murze. Martwiłam się nieco, bo widziałam brzęczki zaglądające do tego otworu, ale wydaje się, że wszystko jest w porządku.
Wydaje się, że z gniazda wypadły suche listki zamykające wejście, ale wnętrze wygląda zielono. |
Na działce widać efekty pracy wczesnowiosennych pszczół i trzmieli - jagoda kamczacka zawiązała owoce. Jeszcze tylko parę tygodni, jeszcze trochę słońca i będę się raczyć pierwszymi tegorocznymi owocami :). Czego i Wam życzę!
Żal tych, co nie przetrwali. Ale dobrze, że są i tacy, co przedłuża gatunek.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością, aż się pogoda zdecyduje: wiosna to już całą gębą czy może jeszcze trochę zimy. Wtedy przekonamy się o liczebności nowego pokolenia porobnic. Wczoraj było trochę słońca, ale za mało - nie uwolniłam lodówkowego samczyka. I dobrze, bo dzisiaj ziąb i leje. Mam nadzieję, że te pszczoły, które już wyszły, znalazły dobre schronienie. Ale boję się, bo 5 stopni to dla porobnicy czerwcowej mało, oj mało.
OdpowiedzUsuń