2 kwietnia 2017 roku. W Domku nad Stawkiem coś się dzieje! Równo tydzień od zasiedlenia nowe pokolenie murarek zaczyna wykluwać się z kokonów. Południowa wystawa zrobiła swoje. Pszczoły są niewielkie (chłopaki?), z rudym kosmatym kuperkiem. Kiedy podchodzimy blisko, znikają, jakby się bały. Po pewnym czasie jednak pojawiają się znowu, krążą wokół domku, wychodzą i wchodzą do dziurki, niektóre zaglądają do rurek. Trudno jest zrobić zdjęcie, bo murarki są ruchliwe, a na dodatek domek wisi dosyć wysoko. Kwiatów prawie nie ma, w ziemi sucho. Widać to po łodyżkach fiołków i pierwiosnków - są króciutkie, rośliny wszystkie zasoby kierują do kwiatów. Przyroda potrzebuje wiosennego, rzęsistego deszczu.
Zajrzałam też do Zielonego Domku - tam panuje cisza i spokój. Pewnie dlatego, że ten domek nie jest zwrócony w stronę południowego słońca i okrywa go gęstwa świerkowych gałęzi. Może to i dobrze - będę miała pszczoły w pewnym odstępie czasu.
Pąki na czereśni i borówkach już bardzo nabrzmiałe. Agrest i porzeczka zieloniutkie od młodych liści. Posadzony jesienią rasowy orzech włoski przezimował, ale jeszcze śpi.