niedziela, 19 sierpnia 2018

Zielono mi

Pierwszy raz zobaczyłam ją w piątek 17 sierpnia: coś brzęczącego i pasiastego niosło coś zielonego i wlazło pod skrzynkę. A drewniana skrzynka leży na betonowych schodach, na których przesiaduję, obserwując Porobnicowo. Poczekałam, aż owad wyleci i podniosłam skrzynkę - kompletnie nic nie zobaczyłam, ślepota jedna, bo oczywiście patrzyłam nie tam, gdzie trzeba :-).
Tak się złożyło, że w sobotę 18 sierpnia znowu byłam na wsi i mogłam posiedzieć w Porobnicowie nieco dłużej. Cicho jest na siedlisku, frantek nie widziałam ani w piątek, ani w sobotę. Wejścia do norek są rozmyte, żadnych świeżych osypów. Grają świerszcze, brudźce i mrówki kręcą się pomiędzy coraz gorzej widocznymi wejściami do gniazd ziemnych. Metalicznie połyskują tylko dwie złotolitki: Krępa i Chrysis viridula. Słońce pali w czubek, spływam potem, ale siedzę. Pszczoła nadleciała z zielonym, wylądowała na betonie i zniknęła pod skrzynką.


Tu muszę zaznaczyć, że to będzie relacja nieostra, bo pszczoła okazała się wyjątkowo płochliwa i nie zaakceptowała mojej obecności: podlatywała, kręciła się, ale rezygnowała. Całe szczęście, że kupiłam sobie taki zdalny wyzwalacz migawki aparatu w telefonie. Ja usiadłam nieco dalej, aparat położyłam jak najbliżej wejścia do gniazda i czatowałam. Pszczoła dosłownie "obwąchała" telefon bardzo dokładnie, ale potem bez dalszych ceregieli weszła do gniazda. Tak więc zdjęcia robiłam praktycznie na oślep i wyszło, co wyszło.

Ciągle nie wiedziałam, gdzie ta pszczoła znika? Zajrzałam od góry w odstęp między skrzynką, a ścianą: pajęczyna, grudki ziemi, jakieś uschnięte łodyżki, coś jakby trociny i kawałki zielonego. Wtedy mnie olśniło. Poczułam, że jestem na tropie. Ustawiłam aparat nad tym miejscem i udało mi się uchwycić moment, kiedy pszczoła wchodzi do gniazda.
Ten pająk po lewej u dołu jest martwy, a jego sieć zniszczona. Widać kawałki liści i trociny.
Po lewej u dołu, pod pająkiem, pszczoła wchodząca do gniazda. Już wiem, czemu tak błyskawicznie znikała - od miejsca lądowania do wejścia do gniazda jest może 1,5 cm.
Tym razem nie niosła niczego zielonego, więc pewnie był to ładunek pyłku. Sądzę, że moje nowe odkrycie to miesierka - rodzaj samotnych pszczół, należących do rodziny miesierkowatych. Pasuje i szeroka głowa i, szczególnie, te liście znoszone do gniazda.
 Miesierkowate budują gniazda w różny sposób. Z tego powodu podzielono je na trzy grupy:
1) lokatorki (lodger)
2) drążące (burrowing)
3) murarki (mason)* - to np. główna bohaterka tego bloga murarka ogrodowa.
Z systematyką u mnie kiepsko, więc ciekawych odsyłam pod link Błonkoskrzydłe Polski, gdzie można znaleźć więcej informacji. Dodam tylko, że pszczolinki i porobnice, o których wcześniej pisałam na tym blogu należą do innych rodzin.
Na powyższym zdjęciu zrobionym z boku widać wejście do gniazda. Mam nawet wrażenie, że wejścia są dwa. To by tłumaczyło częstotliwość, z jaką obserwowałam przyloty pszczoły/ pszczół. Czasami już po kilkunastu sekundach pszczoła była z powrotem z kawałkiem listka. A może to po prostu bliskość wycinanego materiału decydowała i częstotliwości przlotów.
Widok z góry na wejście do gniazda. Tutaj też chyba widać dwa - po lewej stronie pająka i nieco dalej.
Nie przyjrzałam się dokładnie, z czego zrobione jest dno, nie wiem też, czy miesierka sama wydrążyła kanał, czy skorzystała z cudzej pracy. Z tego powodu nie mogę zaliczyć jej do lokatorek lub drążących.
Gniazda wszystkich opisywanych przeze mnie pszczół mają postać naturalnych lub wygrzebanych/wygryzionych kanałów, w których owady ukrywają swój skarb - komórki z larwami. U miesierkowatych występują dwa typy komórek: w pierwszym wszystkie ściany  komórki zbudowane są z przyniesionego materiału, a w drugim typie samica tworzy tylko przegrody w kanale**. Myślę, że obserwowana przeze mnie pszczoła należy do pierwszego typu: komórkę ulepioną z fragmentów liści zamknie także liściowym wieczkiem. Raczej tego nie zobaczę, a przynajmniej nieprędko - muszę poczekać aż zakończy budowę gniazda, a nawet jeszcze dłużej, żeby wstrząsy nie zaszkodziły larwom. Mam cichą nadzieję, że pierwsze podnoszenie nie było groźne, bo uniosłam skrzynkę oburącz w górę i patrzyłam na beton pod spodem, a nie na jej dno.
Kolejny liść niesiony do gniazda. Szczoteczka brzuszna ma kolor pomarańczowy (rdzawy, ceglasty - jak kto woli), na samym końcu przechodzący w czarny.
Liść róży wyraźnie przez kogoś z boku wygryziony.
Byłam ciekawa, skąd ona wycina materiał budowlany i bardzo blisko znalazłam ślady: na brzegach liści róży widać wygryzienia. Znalazłam też podobne wygryzienia na innych roślinach.
Komórka dla potomstwa miesierki wygląda jak taki zielony koreczek i koreczki, jeden obok drugiego, wypełniają kanał gniazdowy. W środku zielonego koreczka jest zapas pyłku i nektaru i wetknięte w nie jajeczko. Po kilku przekształceniach rozwinie się z niego postać dorosła owada - imago.
Są też takie gatunki miesierek, które komórki budują z płatków kwiatów - te muszą być kolorowe :-).
Kolejny wygryziony liść
Niestety, podczas nieobecności gospodyni, gniazdo odwiedził intruz i z pewnością podrzucił swoje jajeczko. Może był to gąsienicznik? Nie wiem, za szybko zniknął, zdjęcie niewyraźne, obserwatorka się nie zna.
Czarny agresor opuszcza gniazdo miesierki.
Jeszcze na koniec godzinnej obserwacji prawie udało mi się zmierzyć długość pszczoły. Jak się dobrze wpatrzyć, to spod miarki widać pół owada. Wygląda mi to na 8-9 mm

Miesierki są pszczołami lata, czasem pracują jeszcze we wrześniu. A ja mam nadzieję, że jeszcze przed końcem wakacji się zobaczymy.
=================
*Banaszak J., Romasenko L., Cierzniak T. Pszczołowate - Apidae: podrodzina Megachilinae - miesierkowate. W: Klucze do oznaczania owadów Polski. Cz. XXIV, zeszyt 68f, s. 9
** Tamże, s. 10

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe i skrupulatnie obserwacje! Czytałem z ogromnym zainteresowaniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki świat w wymiarze mini, a ja podglądam go nieudolnie. Dla mnie to wielka frajda, dzięki, że ciebie interesuje :-)

      Usuń