wtorek, 26 czerwca 2018

Polowanie na pszczoły

Anthophora aestivalis na trzykrotce
Szukam roślin, które odwiedza Anthophora aestivalis od połowy maja. Na kolanach przeszłam trawnik usiany białą koniczyną. Wlazłam na pole rzepaku urozmaicone licznymi kępami maruny, chabrów, rumianku, maków i wyki. Nic mnie przy tym nie użarło ani nie oblazło. Znalazłam liczne owadzie cuda, ale porobnica ujawnić się nie chciała. Szukałam blisko i daleko. Znalazłam blisko, tuż obok siedliska - na trzykrotce Andersona.
Cudem strzeliłam kilka fotek, bo porobnica bardzo szybko i gwałtownie poczynała sobie z kolejnymi kwiatami. Żadne tam - usiądę i popracuję. Nie - szybki nalot, coś jakby potrząsanie, gwałt kwietny po prostu, i już leci dalej.
Porobnica czerwcowa i trzykrotka Andersona
Nie to co taki trzmiel, który chyba nawalił się na tawułce, bo siedział i doił nektar, nie zwracając uwagi na otoczenie.


Jakby tego było mało, zobaczyłam porobnicę jeszcze raz - na lawendzie, w odległości około 15 metrów od gniazd.  Ale tu dowodów fotograficznych z pszczołą nie mam - za wolna jestem na tego perszinga. Nic to, jeszcze parę lat obserwacji i ustalę, co lubi porobnica czerwcowa :-).


Na skoszonej łące zamiast porobnic znalazłam mnóstwo innych owadów, a najwięcej pszczół miodnych. Na skarpie przy torach kolejowych wzrok przykuła większa ode mnie wzrostem wierzbówka kiprzyca, zwana też wąskolistną, gdyż ma liście wąskie i długie jak u wierzby.

Jest to obficie miododajna roślina, więc gości w stołówce było sporo. Zwróciłam uwagę na pszczoły miodne, bo ich koszyczki były pełne ciemnozielonego pyłku. Całkiem możliwe, że właśnie z wierzbówki, bo ona ma taki właśnie pyłek*.
A w Porobnicowie na patyczku koktajlowym, którym oznaczam norki porobnic, przysiadł sobie pluskwiak, odorek chyba jakiś.
Po osiedlu błąka się też kowal, w takim miejscu na pewno znajdzie coś do zjedzenia - wybredny przecież nie jest.

Kowale bezskrzydłe żywią się opadłymi nasionami (głównie lipy), owocami, a także sokami martwych owadów, chorych gąsienic, dżdżownic, ślimaków. Sporadycznie spożywają odchody, niekiedy również dochodzi u nich do kanibalizmu. Pokarm wysysają za pomocą kłujki.
Sam kowal rzadko staje się łupem dla innych zwierząt, gdyż jest wstrętny w smaku.**

Do gniazd porobnicy zajrzało też coś osopodobnego i pomarańczowego. Jeszcze nie ustaliłam, co to, ale wygląda groźnie. Może tylko wygląda.



========================
*https://www.portalpszczelarski.pl/artykul/1148/kolory_pylku_kwiatowego-_barwa_obnoza_pylkowego_roznych_roslin.html
** https://pl.wikipedia.org/wiki/Kowal_bezskrzyd%C5%82y

5 komentarzy:

  1. No, nieźle się obłowiłaś. Kilku z wymienionych przez Ciebie roślin nie znam, ale może to dlatego, że mieszkam w innym regionie. Tej trzykrotki chyba nigdy nie spotkałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko wierzbówka jest z natury, reszta to rośliny ogrodowe, hodowlane. I wierzbówkę zamierzam "przeprowadzić" na moją działkę, widowiskowa jest. I te zielone nogi pszczół! Odkrycie :-).
      Strasznie zarobiona byłam ostatnio, ale może uda mi się wrócić na chwilę do bloga.

      Usuń
    2. Wierzbówka to moja ulubiona roślina - jest pierwszą, którą poznałam z "imienia i nazwiska", a potem już wsiąkłam.
      Wracaj do bloga, wracaj!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Aleś mi dogadał :-). Makro to moja pięta Achillesowa i marzenie. Może się kiedyś spełni...

      Usuń