Przywiozłam z Anglii (dziękuję darczyńcy!) specjalne rurki gniazdowe i zamierzam ich użyć w nowym sezonie. Ich zaletą jest to, że składają się z dwóch części: wielosezonowej rurki zewnętrznej i rurki wewnętrznej jednorazowego użytku. Rurki wewnętrzne można wyjmować z miarę zasiedlania i dokładać nowe. Potem wystarczy rurki z kokonami namoczyć w letniej wodzie i stosunkowo łatwo wtedy dostać się do zawartości. Super, tylko okropnie drogo, więc teraz kombinuję, jak zrobić żeby było taniej.
Widziałam też, że niektórzy stosują bambus. Można go pociąć i stosunkowo łatwo oczyścić wnętrze rurki.
Naszła mnie wtedy myśl, że prawie bambus to ja mam i pośpieszyłam do szopy, gdzie przechowuję suche pędy miskantu, rosnącego na mojej działce. Niestety, wnętrze tego trawska nie jest puste i na dodatek łodyga ławo pęka podczas cięcia. Nie rezygnuję jednak, to mogłyby być ekologiczne i w miarę trwałe oprawki na wymienne rurki z papieru. I, co najważniejsze - zapewniałyby lepsze warunki wilgotnościowe.
Znalazłam też ciekawy wpis o wykorzystaniu papierowych rurek do napojów. Kupiłam nawet takie, ale średnica 5 mm jest za mała. Poza tym nie wchodzi w grę wydobywanie kokonów: rozcinanie jest bardzo trudne, a namoczenie nie dało efektów.
U mnie w sezonie 2017 wyglądało to tak:
Maksymalna ilość kokonów w trzcinie - 13.
Zasklepionych pustych - 0%
Część rurek trzcinowych zasiedlona była od połowy długości. Prawdopodobnie oznacza to, że nie warto wykładać zbyt długich trzcin.
Na forach wiele negatywnych opinii dotyczyło rurek plastikowych. Moje pszczoły wybrały jednak w pierwszej kolejności rurki plastikowe wyścielone szarym papierem.
Maksymalna ilość kokonów - 7.Zasklepionych pustych - 2,7%
Zasklepionych pustych - 3%
Wszystkie papiery, i szare i białe, noszą ślady zawilgocenia i pleśni.
Maksymalna ilość kokonów - 7.
Zasklepionych pustych - 20%
W czarnych krótkich plastikowych, które cieszyły się większym powodzeniem niż pomarańczowe:
Maksymalna ilość kokonów - 6.
Zasklepionych pustych - 8,8%
Zjawisko bezproduktywnej krzątaniny murarki pod koniec sezonu zaobserwowałam u pszczoły balkonowej, która pod koniec życia dużo murowała, ale komory były wypełnione tylko pyłkiem lub puste.
Straszne dylematy. A taka pszczoła przylatuje na gotowe i dopiero nie wie, co wybrać!
OdpowiedzUsuńA rozważałaś łodygi rdestowca japońskiego? Przynajmniej na coś by się ten inwazyjny chwast przydał. Na pewno znajdziesz w okolicy jakieś rzeczki.
OdpowiedzUsuńNawet miałam parę łodyg, ale żadnej nie zajęły.
OdpowiedzUsuńMiałam nieszczęście mieć tego rdestowca na działce. O, trudno się go było pozbyć. Takie toto ładne i miłe na początku, a potem chwast nad chwasty.
OdpowiedzUsuńA myśmy w dzieciństwie to jedli - ma kwaśny smak, młodzitkie pedy są chrupkie
OdpowiedzUsuń