wtorek, 29 marca 2022

Pora wygryzania - Osmia cornuta

 

Dzisiaj historia wygryzienia kolejnego samca - tym razem murarki rogatej Osmia cornuta. A było to tak.  Pod koniec maja ubiegłego roku kolejny raz ratowałam pszczele ofiary znanego mi od lat rabusia - dzięcioła zielonego. Ptak włamał się do domku mimo siatki zabezpieczającej. Nie przeszkodziła mu też moja obecność. Wśród rozłupanych rurek znalazłam jedną, w której były 4 żywe larwy.

5 większych komór zawierało dużą porcję pyłku mocno nasączonego nektarem. 3 komory bliżej wejścia zaopatrzone były w mniejszą ilość pokarmu, głównie pyłku. Jeżeli przyjąć, że układ komór jest typowy dla murarek (bliżej wyjścia są samce), można wyciągnąć wniosek, że zarówno ilość, jak i skład pożywienia dla samic i samców jest różny - samice dostają więcej pokarmu, w skład którego wchodzi  więcej nektaru. 

Rurka rozłupana przez dzięcioła.
Aby uratować zawartość rurki, nakrywam ją sprawdzoną metodą - cienką plastikową "szybką". Obserwacje są utrudnione, ale pszczoły przeżywają.

Podczas gdy manipuluję rurką, jedna z larw, niestety, odpada i ląduje na blacie stołu. Postanawiam wykorzystać okazję do kolejnej obserwacji i, mam nadzieję, obalenia mitu o tym, jakoby odpadnięcie larwy od pyłku, kończyło się jej śmiercią. Pakuję porcję jedzenia do żelatynowej kapsułki i na wierzchu ostrożnie układam larwę.

29 maja. Porcja furażu upchnięta w kapsułce, na wierzchu położona larwa.
W kolejnych dniach obserwuję, jak larwa porusza się i bezustannie je, je i je.
11 czerwca. Larwa jest wyraźnie większa

Wnętrze rurki robi się coraz gorzej widoczne. Zdjęcie zamieszczam dla dokumentacji.

21 czerwca. Larwa jest już bardzo duża. Wkrótce snuje oprzęd i skrywa się w kokonie. Zimuje w kapsułce.

Przychodzi tegoroczna wiosna. 21 marca samce Osmia cornuta latają już w najlepsze. Zaglądam do kapsułki, a tam proces wygryzania już trwa. Kokon jest miękki, pszczoła opuszcza go z łatwością. Jak poradzi sobie z twardą kapsułką? Jestem dobrej myśli - w ubiegłym roku murarka ogrodowa wygryzła się z takiej bez trudu.

23 marca, godz. 10.30. Samiec rozpoczyna wygryzanie otworu - słychać chrupanie i trzaski.


 Pszczoła porusza się w kapsułce.

 

Otwór powoli się powiększa, widać żuwaczki wykrawające fragmenty kapsułki.

 

Wychodzenie z kapsułki

 Wygryzanie z pewnością nie było łatwe, trwało ponad półtorej godziny, jednak zakończyło się pełnym sukcesem. Samiec opuścił żelatynkę, zrobił obowiązkową kupę i, kierując się w stronę słońca, umknął na zewnątrz.

 

23 marca, godz. 12.12. Nie było mowy o żadnym pozowaniu. Chwila i już go nie było.

 


Co stało się z resztą uratowanych larw? Wszystkie żerowały normalnie i ukryły się w kokonach. Teraz jeszcze śpią, bo to z pewnością są samiczki.

Kokony z samiczkami.

Żelatynowe kapsułki po raz kolejny sprawdziły się, jako sposób na ratowanie owadów i ich obserwację. Zawsze mam je pod ręką. Przydają się zarówno do przechowywania larw, jak i imago, jeżeli kokon podczas wyłuskiwania zostanie nieopatrznie uszkodzony.  

Samiec pożywiający się na gęsiówce.
Kiedy wygryzły się samce, było zimno i prawie nic nie kwitło. Kupiłam im specjalnie parę kwitnących roślin i widzę, że chętnie korzystają z tej stołówki.

4 komentarze:

  1. I to są istoty, którym warto kupować kwiaty. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc muszę ciebie także zaliczyć do pszczół :-)

      Usuń
  2. Niesamowita robota z twojej strony - wyrazy wielkiego uznania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja go tylko uratowałam z czyjegoś dzioba :-)

      Usuń