Dzisiaj historia wygryzienia kolejnego samca - tym razem murarki rogatej Osmia cornuta. A było to tak. Pod koniec maja ubiegłego roku kolejny raz ratowałam pszczele ofiary znanego mi od lat rabusia - dzięcioła zielonego. Ptak włamał się do domku mimo siatki zabezpieczającej. Nie przeszkodziła mu też moja obecność. Wśród rozłupanych rurek znalazłam jedną, w której były 4 żywe larwy.
5 większych komór zawierało dużą porcję pyłku mocno nasączonego
nektarem. 3 komory bliżej wejścia zaopatrzone były w mniejszą ilość
pokarmu, głównie pyłku. Jeżeli przyjąć, że układ komór jest typowy dla murarek
(bliżej wyjścia są samce), można wyciągnąć wniosek, że zarówno ilość,
jak i skład pożywienia dla samic i samców jest różny - samice dostają więcej pokarmu, w skład którego wchodzi więcej nektaru.
![]() |
Rurka rozłupana przez dzięcioła. |
Podczas gdy manipuluję rurką, jedna z larw, niestety, odpada i ląduje na blacie stołu. Postanawiam wykorzystać okazję do kolejnej obserwacji i, mam nadzieję, obalenia mitu o tym, jakoby odpadnięcie larwy od pyłku, kończyło się jej śmiercią. Pakuję porcję jedzenia do żelatynowej kapsułki i na wierzchu ostrożnie układam larwę.
![]() |
29 maja. Porcja furażu upchnięta w kapsułce, na wierzchu położona larwa. |
![]() |
11 czerwca. Larwa jest wyraźnie większa |
Wnętrze rurki robi się coraz gorzej widoczne. Zdjęcie zamieszczam dla dokumentacji.
![]() |
21 czerwca. Larwa jest już bardzo duża. Wkrótce snuje oprzęd i skrywa się w kokonie. Zimuje w kapsułce. |
Przychodzi tegoroczna wiosna. 21 marca samce Osmia cornuta latają już w najlepsze. Zaglądam do kapsułki, a tam proces wygryzania już trwa. Kokon jest miękki, pszczoła opuszcza go z łatwością. Jak poradzi sobie z twardą kapsułką? Jestem dobrej myśli - w ubiegłym roku murarka ogrodowa wygryzła się z takiej bez trudu.
23 marca, godz. 10.30. Samiec rozpoczyna wygryzanie otworu - słychać chrupanie i trzaski. |
Pszczoła porusza się w kapsułce. |
Otwór powoli się powiększa, widać żuwaczki wykrawające fragmenty kapsułki. |
Wychodzenie z kapsułki |
Wygryzanie z pewnością nie było łatwe, trwało ponad półtorej godziny, jednak zakończyło się pełnym sukcesem. Samiec opuścił żelatynkę, zrobił obowiązkową kupę i, kierując się w stronę słońca, umknął na zewnątrz.
23 marca, godz. 12.12. Nie było mowy o żadnym pozowaniu. Chwila i już go nie było. |
Co stało się z resztą uratowanych larw? Wszystkie żerowały normalnie i ukryły się w kokonach. Teraz jeszcze śpią, bo to z pewnością są samiczki.
Kokony z samiczkami. |
Żelatynowe kapsułki po raz kolejny sprawdziły się, jako sposób na ratowanie owadów i ich obserwację. Zawsze mam je pod ręką. Przydają się zarówno do przechowywania larw, jak i imago, jeżeli kokon podczas wyłuskiwania zostanie nieopatrznie uszkodzony.
Samiec pożywiający się na gęsiówce. |
I to są istoty, którym warto kupować kwiaty. ;)
OdpowiedzUsuńWięc muszę ciebie także zaliczyć do pszczół :-)
UsuńNiesamowita robota z twojej strony - wyrazy wielkiego uznania!
OdpowiedzUsuńJa go tylko uratowałam z czyjegoś dzioba :-)
Usuń