2 kwietnia 2017 roku. W Domku nad Stawkiem coś się dzieje! Równo tydzień od zasiedlenia nowe pokolenie murarek zaczyna wykluwać się z kokonów. Południowa wystawa zrobiła swoje. Pszczoły są niewielkie (chłopaki?), z rudym kosmatym kuperkiem. Kiedy podchodzimy blisko, znikają, jakby się bały. Po pewnym czasie jednak pojawiają się znowu, krążą wokół domku, wychodzą i wchodzą do dziurki, niektóre zaglądają do rurek. Trudno jest zrobić zdjęcie, bo murarki są ruchliwe, a na dodatek domek wisi dosyć wysoko. Kwiatów prawie nie ma, w ziemi sucho. Widać to po łodyżkach fiołków i pierwiosnków - są króciutkie, rośliny wszystkie zasoby kierują do kwiatów. Przyroda potrzebuje wiosennego, rzęsistego deszczu.
Zajrzałam też do Zielonego Domku - tam panuje cisza i spokój. Pewnie dlatego, że ten domek nie jest zwrócony w stronę południowego słońca i okrywa go gęstwa świerkowych gałęzi. Może to i dobrze - będę miała pszczoły w pewnym odstępie czasu.
Pąki na czereśni i borówkach już bardzo nabrzmiałe. Agrest i porzeczka zieloniutkie od młodych liści. Posadzony jesienią rasowy orzech włoski przezimował, ale jeszcze śpi.
bardzo fajne ^^ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe. Mam nadzieje że wpisów będzie więcej! :D :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe komentarze, mam nadzieję, że będziesz tu jeszcze zaglądać :-)
UsuńZaczęło się! Teraz z każda chwilą coś nowego może się dziać. Życzę owocnych obserwacji!
OdpowiedzUsuńW Domku na Balkonie też coś się wygryzło, ale nic fruwającego nie widzę. Jak się fotografuje pszczoły?????
OdpowiedzUsuńJa mam do czynienia ze zwykłymi pszczołami w ogródku. Obserwuję, gdzie siadają (wiadomo - kwiaty), zaczajam się z aparatem i czekam. One są bardzo pochłonięte pracą i nie zauważają człowieka. Ale lepiej nie rzucać na nie cienia. Motyle są dużo bardziej płochliwe, a trzmiele to już taki ociężałe, że możesz jednego fotografować parę minut i nawet nie zwróci na ciebie uwagi.
UsuńZaczajam się - dobrze powiedziane. Moja dotychczasowa praktyka działkowa jest inna: wpadam, zsuwam i hajda do domu. Widać muszę zwolnić tempo.
UsuńJest taki wynalazek - leżak się nazywa. To świetny, o ile nie najlepszy sprzęt działkowy.
UsuńKiedy ja leżę na działce, to znaczy, że się wykopyrtnęłam - ostatnio na kosiarce - i rodzina biegnie na ratunek :-)
UsuńŚwietny pomysł na blog i w ogóle świetny pomysł. Sam mam w ogrodzie kilka miejsc dla "zapylaczy" w ogrodzie. Cieszą oko i rośliny. Żona ciut się początkowo bała, ale jak zaważyła że nic się nie dzieje złego oswoiła się. Zimuje i lęgnie się tam kilka gatunków, ciekawe co pojawi się w tym roku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Maciej
Dziękuję, postaram się :-). Pszczoły z pewnością dostarczą mi tematów. Ze stałych domowników mam na działce trzmiele, ale na owadach się nie znam, więc nie powiem, co jeszcze.. A jak wyglądają te twoje miejsca dla zapylaczy?
UsuńPozdrawiam
wilma
W drewutni wiązka bambusowo, trzcinowa, cegły dziurawki i nawiercone klocki drewna. Pięknie to nie wygląda, ale zapylacze sobie cenią. Do tego zawsze miejsce dla złotooków.
UsuńMoje domki są początkiem, spróbuję stworzyć więcej hoteli dla owadów.
Usuń